Poniedziałek Wielkanocny to drugi dzień świąt Wielkanocy. Zwany jest również Lanym Poniedziałkiem, dniem świętego Lejka, oblewanką, polewanką albo po prostu śmigusem-dyngusem. Określenie to powstało z połączenie dwóch odrębnych zwyczajów. Śmigus pierwotnie oznaczał uderzanie gałęziami, rózgami albo palmą. Dawniej w Poniedziałek Wielkanocny był zwyczaj smagania panien po nogach witkami, gałęziami i polewania wodą. Dzień ten jest nierozerwalnie związany z Wielkim Poniedziałkiem i nie wątpliwie wielu go wyczekuje. Jest to święto, które zamyka okres Triduum Paschalnego oraz samej Wielkanocy, a sama woda ma symbolizować oczyszczenie.
Posłuchaj
Karolina_Surówka_z_Muzeum_Budownictwa_Ludowego
Pojęcie dyngus wywodzi się z Niemiec od słowa dingen, które oznacza „wykupywać się”. Oblewanie zimną wodą traktowano również jako oczyszczenie z grzechów. Dyngus to słowiański „włóczebny”, dlatego kiedyś polegał również na chodzeniu po domach z życzeniami i śpiewem, które miało przynieść szczęście gospodarzom. Włóczebnicy, późniejsi dyngusiarze, za taką wizytę otrzymywali świąteczny poczęstunek, a od dziewcząt pisanki jako oznaki sympatii i wykupu od polewania. Jeśli nie było odpowiedniego podarunku, to robili nieprzyjemne psikusy. Z czasem te wszystkie zwyczaje połączyły się w jeden zwany śmigusem-dyngusem.
Zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście, a te, które się obraziły, mogły mieć później kłopot ze znalezieniem męża. Wierzono, że woda nie tylko symbolizuje życie, ale także daje urodę – ponoć panna oblana wodą pięknieje i utrzymuje urodę przez cały rok. W ten świąteczny dzień dziewczęta jednak niechętnie opuszczały chaty w obawie przed oblaniem kilkoma wiadrami wody lodowatej o tej porze roku lub wrzuceniem do stawu albo potoku.
Obecnie zwyczaj ten częściowo zanika, nie jest już tak często praktykowany i na pewno nie tak intensywnie jak kiedyś. Jednak chociażby bardzo niewielkie zmoczenie wodą jest niezbędne, by zapewnić sobie szczęście w bieżącym roku.
